fbpx
bez kategorii,  gotowanie,  Lifestyle

Truskawkowe Kruchości

Prawda, że smakowicie wygląda? 😀 Od dłuższego czasu pałałam uczuciem do tego małego deserku, który to pierwszy raz miałam okazję spróbować w Pizza Hut. Od tamtej pory właściwie za każdym razem jak jestem w Poznaniu lecę tam, żeby znowu skosztować owocowych kruchości 😉 no i pizzy przy okazji…:P
Stwierdziłam jednak, że przecież to nic skomplikowanego i w domu powinno mi się udać taki deserek odtworzyć. Zaopatrzyłam się, więc w te urządzonko do nabierania kulki lodów no i kokilki – małe porcelanowe naczynia do zapiekania (swoją drogą, pierwszy raz spotkałam się z tą nazwą, w życiu o czymś takim wcześniej nie słyszałam;) Poza tym, potrzebne są jeszcze mrożone truskawki, lody waniliowe, masło, cukier i mąka (najlepiej dwa rodzaje: krupczatka i tortowa). Zdjęcie powyżej przedstawia efekt moich poczynań. A jakby ktoś sobie myślał, że ta mięta to jakoś tak podejrzanie wygląda…. to ma rację 😉 nie miałam mięty do dekoracji, więc dodałam komputerowo 😛 ot tak, dla wartości wizualnych 😉

Wykonanie nawet dla mnie było banalnie proste 🙂 Na próbę zrobiłam tylko dwa kokilki, kruszonki starczyło by na jeszcze jedną, więc podane przeze mnie proporcje dotyczą trzech porcji.

Najpierw wyciągnęłam z paczki tyle truskawek ile było mi potrzebne, czyli ok. 5-6 sztuk do każdego deseru. Zostawiłam, żeby sobie spokojnie roztajały, a w między czasie zaczęłam robić kruszonkę.

Do miski wsypałam pół szklanki mąki (wymieszanej krupczatki i tortowej pół na pół – dzięki krupczatce kruszonka będzie bardziej krucha), 30g cukru i dodałam 40g miękkiego masła(czyli tak pół kostki). Teraz nastąpiła ta najmniej przyjemna część, czyli ugniatanie 🙂

Następnie ułożyłam kilka truskawek na dnie każdego z naczyń i przysypałam kruszonką – drobne kawałeczki. Podobno dobrym sposobem jest też użycie tarki dla uzyskania ładnych kuleczek.

Kruszonki powinno być dużo, nawet więcej niż ja dałam – w piekarniku truskawki puszczą sok i całość dość znacznie zjedzie w dół. W piekarniku trzymałam je jakieś 20min. w temp. 180C.

Pierwszy deserek:

Drugi deserek:

Jak widać, w drugim było troszkę mniej kruszonki no i truskawki wydostały się na powierzchnię 🙂 Jednak w smaku nie robiło to żadnej różnicy. Pyyysznooości! 😀

Na zakończenie powalczyłam jeszcze z ‚gałkownicą’ próbując zrobić ładną gałkę, ale jak widać, nie do końca mi to wyszło 😉

Za drugim razem było lepiej 🙂

Deserek zaskakująco szybko zniknął… Genialne połączenie gorącego z zimnym. Ale teraz kiedy znam już ten „sekretny sekret” jego przyrządzania, na pewno często będzie się pojawiał na moim talerzu 🙂 No właśnie, co do talerzy, to dobrze jest postawić kokilki na jakimś talerzyku, żeby swobodnie sobie z nim wędrować. Deser powinno się zjeść gorący od razu po wyjęciu z piekarnika, więc nie bardzo można te porcelanowe naczynia dotykać.  

Przy okazji, inny deser jaki opisywałam to ciasto o nazwie Ambasador, jakby ktoś chciał zobaczyć to tutaj
Może uda mi się też opisać przygotowywanie domowych pączków z powidłami 🙂 zobaczymy.
W międzyczasie bawię się też układaniem krokusów i szafirków, ale o tym wkrótce.

Pozdrawiam serdecznie 🙂

Ten post bierze udział w:

6 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *