
Złoty wazon, czyli co zrobić jak człowiek ma sklerozę…
Bo ja chyba mam jakąś odmianę sklerozy młodzieńczej ;)) Uwielbiam kwiaty cięte w domu, ale szybko przychodzi moment kiedy zapominam o codziennej wymianie wody. Nie to, że raz, nie nie! Kilka dni z rzędu kwiatki stoją i stoją 😛 Woda wyparowuje, tworzy się naturalny osad geologiczny na wazonie… Eh, ileż ja skorup w ten sposób straciłam 😉 Doszorować tego nie idzie, a wygląda wszyscy wiemy jak… Ostatnio tego typu zgon zaliczył kolejny mój wazon i tym razem pomyślałam, że go reanimuję 😀
Okleiłam go od polowy taśmą malarską (chyba?) i spróbowałam użyć złotej farby w spreju.
Niestety nie do końca wyszło, mimo, że nakładałam farbę bardzo cieniutkimi warstwami, to i tak robiły się zacieki, a tam gdzie nie robiły się zacieki to z kolei nowa warstwa farby robiła dziury w starej 😛 Tak więc po czterech takich warstewkach co pół godziny, stwierdziłam, że to nie ma sensu i chwyciłam moją zaufaną złotą farbę akrylową w tubce. Nałożyłam dwie warstwy gąbeczką do makijażu i koniec :)))
Po zdjęciu taśmy wyszło mi coś takiego. Wszelkie oznaki kłopotów z pamięcią poszły w…niepamięć ;)))
Chciałam Wam jeszcze pokazać kwiatki, które mi się uzbierały na zakończenie roku 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂


4 komentarze
whcream
Super wyszło!:)
Ceramiczny Kamień
Świetnie wyszło i nawet ślimaczek jest 🙂
speckledfawn
Dziękuję ;)) Do pana ślimaczka zdążyłam już zapałać uczuciem 😛
Małgorzata L.
Dobry pomysł na te wazony. Przyznam się szczerze, że ja uwielbiam kwiaty ale tylko te, które rosną w naturze albo w doniczce. Nie znoszę ciętych kwiatów i też zapominam o wymianie wody ;).