fbpx
Lifestyle,  Z życia wzięte,  zwiedzamy

Gdańsk i Sopot w dwa dni :)

 

Tak oto znowu szczęśliwy traf sprawił, że w zasadzie za darmoszkę udało nam się przejechać na dwa dni do Trójmiasta 🙂 ha haaa! ;D W Sopocie byłam rok temu przy okazji wizyty w Malborku i stwierdziłam, że jest raczej przereklamowany – oprócz miejscami ładnej architektury i budynków naprawdę ‚na bogato’, nie różnił się właściwie niczym od innych nadmorskich miast. Więc tak jak Sopot dużego wrażenia i tym razem na mnie nie zrobił, tak Gdańsk po prostu powalił na łopatki ;D
 (zdjęcie autorstwa A.W.)
Właściwie to spodziewałam się jakiejś jednej uliczki czy rynku z kilkoma ładnymi kamieniczkami, a tu trach! Jak już weszliśmy w rejony Starego Miasta moim zachwytom nie było końca 😉 – mały Japończyk z aparatem znowu w akcji ;D No opanować się nie mogłam, co kilka kroków zatrzymywałam się, żeby zrobić kolejne zdjęcie – poniżej zobaczycie tylko próbkę z tych moich 300 😛 Ale po kolei. Pierwszy dzień spędziliśmy głównie w Sopocie (i głównie na plaży:P)
Pogoda była całkiem niezła i nawet trochę nabrałam kolorków, ale, że zwykle po kwadransie leżenia plackiem najzwyczajniej w świecie zaczynam się nudzić, zajęłam się pstrykaniem zdjęć na zmianę z czytaniem 😉
 (zdjęcie autorstwa A.W)
 Mój luby zakupił ostatnio w empiku książkę „Bóg nigdy nie mruga” – to taki poradnik optymizmu 🙂 50 lekcji, z których każda ma po kilka stron, pokazujących, że w sumie nie jest aż tak źle jakby się mogło wydawać 🙂 Czyta się szybko i… no działa, działa, trochę inaczej zaczyna się patrzeć na pewne sprawy. Polecam zerknąć 😉

 

A poza plażą? No chcieliśmy iść na molo, ale nieee… Kolejka po bilety taka, że od razu mi się odechciało, naprawdę, jakby nie mogli po prostu postawić jakichś automatów zamiast jednego ludka w budce. Eh… W związku z tym po prostu pochodziliśmy sobie po najbardziej znanych miejscach…

 

 

 

 …i zjedliśmy mnóstwo pyszności 😀 Jak zobaczyłam restaurację o nazwie „Pijalnia Czekolady” to mówię „koniec, idziemy!” 😉 Naleśniki z bananami i sosem truskawkowym były niesamowite :)) Natomiast we włoskiej restauracji oprócz pysznej pizzy, miałam okazję napić się prawdziwej włoskiej herbaty 😀

 

 No i dobre kilka minut zastanawiałam się jak ta rzeźba utrzymuje się w pionie 😛 Ktoś mnie oświeci?

 

 

 Pierwszego dnia po ogromnej ulewie, koło 19.30 pojechaliśmy do Gdańska:) Tam to dopiero jest atraaaakcji… Spójrzcie jak pięknie 😀

 

 

 

 

 

 

 

 

Nawet witryny sklepowe mnie zachwycały ;P  Niestety nie miałam okazji wejść do tego sklepu, a szkoda, bo byłyby to iście legendarne zakupy ;))

 

 

 

 

 Nie potrafiłam ogarnąć tych wszystkich niesamowitych detali 🙂 Pięknie, po prostu pięknieee!

 

 

Stare Miasto kojarzyło mi się bardzo z Toruniem, porównywałam je sobie nawet z Krakowem zastanawiając się jakim cudem nigdy nie słyszałam, że tu tak ładnie 😛

 

 

 

 

 

 

Tę uliczkę z kolei nazwałam sobie ulicą Pokątną 😉 (Ktoś Harry’ego Pottera oglądał?;))

 

 

 

 

Każda kamienica mnie zachwycała, co jedna to piękniejsza 🙂 Nigdy nie widziałam np. zastosowania takiej kolorystyki na elewacji.

 

Tutaj Brama Złota na końcu Długiego Targu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

A to Brama Zielona.

 

 

 

Drugiego dnia wybraliśmy się na przejażdżkę na diabelskim młynie 🙂 (25zł za normalny bilet)

 

 

 

 

To podobno najpiękniejsza uliczka w Gdańsku (nazwy niestety nie pamiętam), kiedyś pełna złotników. Teraz też w ciągu dnia prawie przed każdymi schodami można podziwiać biżuterię z bursztynami 🙂 My niestety byliśmy tam już późnym wieczorem, więc się nie załapałam, ale miejsce i tak magiczne 😉

 

 

 

 

 

A później wizyta nad Motławą i słynny żuraw.

 

 

 

 

 

Uroku spacerom dodawali różnego rodzaju artyści uliczni 😉 Był i pirat z papugą i kobieta siedząca w powietrzu. A w tle piękne dźwięki skrzypiec i wiolonczeli. Można się zauroczyć tą całą scenerią 😛

 

 

 

 Ciągle zauważałam też jakieś ciekawe detale typu żółw na szczycie budynku czy żuk-rynna 🙂

 

 

 

 

 

Po zmroku było pięknie, ale że ręka latała to już o ostrość nie tak łatwo 😛

 

 (zdjęcie autorstwa A.W.)

 

 

 

A to już widoki z diabelskiego młyna 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

To słynna fontanna Neptuna i Dwór Artusa.

 

 (zdjęcie autorstwa A.W.)
 (zdjęcie autorstwa A.W.)

 

  (zdjęcie autorstwa A.W.)
 I jeszcze bardzo ładny dworzec w Gdańsku 🙂

 

 

W drodze powrotnej na autostradzie napatoczyliśmy się oczywiście na ogromny korek, w którym staliśmy 2,5h :/ (a później jeszcze człowiek za to płaci, no śmieszne…). Przynajmniej miałam aparat, a i widoczki całkiem fajne 😉

 

 

 

Pozdrawiam!

13 komentarzy

Skomentuj Agnieszka K. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *