fbpx
DIY i Rękodzieło,  jesień

Moje pierwsze dyniowe lampiony! ;D

 

No cóż, uległam, uległam ;)) Mimo, że samego Halloween w jakiś szczególny sposób nie obchodzę, to samo wycinanie dyń kusiło mnie od jakiegoś czasu po prostu pod względem ”plastycznym”, na zasadzie sprawdzenia jakie to trudne i czy dam radę 😉 Tak więc, po moich dwóch próbach, które widzicie powyżej, stwierdzam, że to naprawdę łatwe i chyba każdy dałby radę. Jak się za to zabrać?

 

Najpierw skombinować dynię, ja za moje dwie zapłaciłam w sumie 11zł 😉
Co do specjalnych ”narzędzi”, to mimo, że nie konieczne, to jednak baaardzo ułatwiają pracę. Ja na taki zestaw trafiłam w Empiku (14zł). Byłam naprawdę zdziwiona jak łatwo takie maleńkie nożyki kroiły dynię. Również wybieranie miąższu było o wiele prostsze tą łopatką niż łyżką.

 

Oczywiście trzeba zdecydować się na wzór, ja na stronie Better Homes and Gardens znalazłam te dwa:
 Można tam znaleźć mnóstwo fajnych szablonów i po prostu wydrukować sobie wybrane w odpowiednim rozmiarze 🙂
Samo wycinanie zaczynamy oczywiście od wycięcia okrągłego otworu na górze dyni. Przez ten otwór wydłubujemy później całą zawartość.
Teraz można już bawić się z wzorem. Wydrukowany szablon trochę przycięłam i przypięłam szpilką do dyni. Później cały wzór ”wydźgałam” małym mieczem z zestawu narzędzi 😉 (oczywiście można po prostu użyć drugiej szpilki). Kiedy skończyłam zdjęłam papier i już nożykiem wycinałam wzór wzdłuż przygotowanych dziurek. Do gotowych dyni włożyłam świeczki ledowe, można też użyć wkładów do zniczy. I to już wszystko 🙂 cała wielka robota ;))
Ale przy okazji, skoro już o lampionach mówimy, chciałabym podzielić się z Wami irlandzką legendą, dzięki której powstał zwyczaj dyniowych lampionów. W języku angielskim nazywają się one Jack-o’-lantern. A wszystko przez legendę o chciwym i leniwym Jacku.

 

Był on pijakiem i oczywiście miał swój ulubiony bar. Diabeł bardzo chciał
zdobyć jego duszę, więc któregoś razu poszedł za nim do baru i powiedział „czas już na Ciebie”. Jack zaś odpowiedział, że najpierw chciałby się
ostatni raz napić, niech więc diabeł zamieni się w monetę, którą będzie mógł
zapłacić za trunek. Diabeł zgodził się i zamienił w monetę, Jack
wykorzystał okazję i szybko wrzucił ją do kieszeni, w której miał mały krzyżyk. Dzięki temu diabeł nie mógł się wydostać, prosił więc i błagał Jacka o uwolnienie. Sprytny Jack stwierdził, że zrobi to tylko wtedy, jeśli diabeł zostawi go w spokoju na całe 10lat.

 

 

 

Diabeł zgodził się.
10 lat później
Jack szedł sobie ścieżką wśród jabłonek, gdy nagle drogę zastąpił mu
szatan mówiąc: ”to już Twa pora”, Jack powiedział więc, że chciałby zjeść ostatni posiłek. Ponieważ obok stała jabłoń, poprosił by
diabeł wszedł na drzewo i zerwał mu jedno jabłko. Diabeł zrobił to, a
podstępny Jack przybił szybko krzyż do pnia, tak, że diabeł nie mógł zejść. Błagał więc Diabeł o uwolnienie, a Jack odpowiedział, że zrobi
to wyłącznie wtedy, jeśli ten zostawi jego duszę w spokoju na zawsze. Tak tez
się stało.

 

Jack żył sobie spokojnie pijąc na umór, oczywiście do czasu – w końcu zmarł. Dostał się
pod bramy niebios, gdzie jednak odmówiono mu wejścia, gdyż był złym
człowiekiem. Zszedł więc do piekła, do szatana. Ten jednak nie wpuścił go,
gdyż taka była przecież ich umowa. Diabeł powiedział Jackowi, że musi
wrócić na Ziemię jako duch i błądzić tam po wsze czasy. Człowiek odpowiedział, że boi się
ciemności, poprosił więc o węgielek do przyświecania sobie drogi. Włożył go w wydrążoną rzepę i od tej pory tuła się po świecie z lampionem w ręku, nazwano go więc Jack of the lantern, które później zostało skrócone do Jack-o’-lantern ;))

 

Wersji tej legendy jest kilka, ta jednak osobiście najbardziej przypadła mi do gustu ;))
A! Zapomniałabym o jednym – miąższ z wydrążonej dyni koniecznie sobie zachowajcie, bo już za dzień lub dwa pojawi się przepis na przepyszną zupę-krem z dyni ;D (w taki właśnie sposób spożytkowaliśmy nasze ”odpadki” dyniowe;)

Pozdrawiam!

7 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *