Stefan the Bear :)
Tak się ostatnio nie odzywałam z prostego powodu 😛 Znowu grzebałam ;)) Kupiłam sobie wełnę czesankową i igły do filcowania i zaczęłam wielkie tworzenie 😉 ehem…. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłam, więc najpierw obejrzałam sobie na youtube kilka instrukcji, poczytałam w necie no i stwierdziłam, że raczej dam radę 😉 Jak to zwykle ze mną bywa, naoglądałam się za dużo pięknych cudeniek zrobionych tą techniką i nie mogłam się oprzeć coraz to nowym wizjom;))
Pierwsze spostrzeżenia są następujące: filcowanie jest jak na razie najbardziej relaksującą techniką jaką wypróbowywałam 😉 Stefana robiłam jakieś trzy dni nie dlatego, że to jakieś strasznie trudne jest, ale dlatego, że po prostu przyjemnie było 😛 Tak sobie człowiek siedzi i wbija tę igłę w wełnę, można się nieźle odstresować ;)) Nie trzeba się też przejmować jeśli coś nie wyjdzie – coś jest za małe? żaden problem, dodać wełny; coś jest za duże? żaden problem, bardziej ubić wełnę. Łatwizna 🙂
Chociaż zdarzały mi się też sytuacje ewidentnie stresogenne 😀 Były one natury dwojakiej 😉 Po pierwsze, jak się człowiek taką igłą dźgnie, to boli całkiem dosadnie i z relaksu nici!:P Po drugie, ze mnie Pudzian żaden, a te igły łamałam co chwilę, nawet nie jak zapałki tylko jak makaron prosto z paczki 😉 Kupiłam sobie na początek trzy igły w różnych rozmiarach, przez weekend nie została mi żadna, więc dokupiłam 14 nowych 😛 Zdążyłam już złamać 4 ;)) Ale spokojnie, chyba się wprawiam (bo jeśli nie, to zbankrutuję przez jakieś głupie igły!;)
Bardzo się ze Stefanem polubiliśmy 😉 Kiedy go skończyłam, pomyślałam, że przydałoby mu się jakieś wdzianko, jak na przystojnego kawalera przystało ;P
No to zrobiłam mu czapeczkę już na święta, a do tego szalik 🙂
Planuję rozpoczęcie wykonywania bałwanków świątecznych tą techniką na skalę masową 😛 A nuż się sprzeda 😉 (no i zbliża się charytatywny kiermasz świąteczny w pracy) Poza tym bardzo spodobały mi się te cudeńka (które, niniejszym oświadczam, spróbuję zrobić jeśli znajdę czas;)
przesłooooodki!!!! 😀 |
Mój numer jeden na liście do zrobienia. |
No dobra, to już nie mój level, ale śliczny jest 😉 |
Jutro zaczynam wielkie malowanie 😀 jupiiiiiii ;))
Jak widać nastój mam już ewidentnie zimowo-świąteczny, więc możecie się spodziewać coraz więcej tego typu ozdób na blogu niniejszym 😉
Jak widać nastój mam już ewidentnie zimowo-świąteczny, więc możecie się spodziewać coraz więcej tego typu ozdób na blogu niniejszym 😉
Pozdrawiam!:)
15 komentarzy
Magdalena Barszczowska
Uroczy misio Ci wyszedł 🙂
Lucy Lu
Genialny ten misiek 🙂 i bardzo ciekawa technika
Maria Wicher
super misio a i trzymam kciuki na produkcję dalszych kochanych zwierzaczków buziaki ślę Maria
speckledfawn
Dzięki wielkie za miłe słowa ;))
art - AB
Stefan spod twoich zdolnych rączek wyszedł fenomenalny… po brzusiu widać że na ciężką zimę przygotowany:)
speckledfawn
"po brzusiu widać że na ciężką zimę przygotowany", padłam i nie mogę wstać 😀 dzięki za odwiedziny i miłe słowa 😉 (chociaż oszczędzę Stefanowi wzmianki o nadwadze;P)
Katarzyna Gębczyńska
Matko, jakie cuda 🙂
Jelenicå Wadera
Zakochałam się po prostu, no cudowne, sama chciałabym tak umieć!
I szablon śliczny.
Pozdrawiam gorąco!
speckledfawn
dzięki wielkie ;)) sama nie wiedziałam, że tak umiem zanim nie spróbowałam 😛
szablon też sama sobie wykombinowałam z różnych elementów z różnych stron 😉
dzięki za odwiedziny i pozdrawiam!
Małgorzata L.
Fajny maskotki wyszły, misiu rewelacyjny, ciekawa technika, warto spróbować. Ciasteczka też wyglądają bardzo apetycznie. Pozdrawiam serdecznie 🙂
smaki życia
nastrój iście świąteczny, czerwony szalik misia, zielona choinka, maskotki są cudne i ta poducha – smaczna – sama bym chciała taką, tym bardziej, że jestem ciasteczkowym potworkiem i herbatniki jutrzenki uwielbiam
z serdecznymi pozdrowieniami, Ella
deliratio
o rany!nie wiedzialam ze tak mozna:)
Dori
Sliczny ten misiu 😉 tez zaczynalam od misia ale tak sie pozniej wkrecilam ze dostalam zapalenia nerwow w prawiej rece od tego dziubania 😅. Byla przerwa od robienia az bole mi miną i minely ale brak czucia w jednym miejscu w reku pozostal. Naszczescie nie przeszkadza to w niczym. Nie zrazilam sie i dalej robie 🙂 tylko teraz trochę mniej energicznie i z przerwami . Piekne robisz te cudenka i rob dalej . Pozdrawiam goraco 🙂
SpeckledFawn
o kurcze, to musiałaś naprawdę szaleć 😛 Ja pamiętam, że na samym początku ręka dość szybko zaczynała boleć i też nie miałam,aż tyle cierpliwości, żeby nad tym siedzieć tak jak teraz mi się zdarza. Ręka przywykła, pewnie jakieś mięśnie się wykształciły 😛 i mogę dłuuugo pracować bez większych dolegliwości 🙂 Pozdrawiam również! 🙂
Pingback: