fbpx
Lifestyle,  Z życia wzięte,  zwiedzamy

Dzień w Malborku

 

 

Nooo więc witam po dłuższej przerwie 😉 Ależ się człowiek rozleniwia przy takim dłuższym urlopie… Ale nic, ogarniam lenia i dzisiaj mam dla Was (mam nadzieję) całkiem ciekawy post wycieczkowy 😉
Jeśli lubicie zwiedzanie, historię, architekturę, ładne zdjęcia i historie o duchach to zapraszam do czytania. Dwa dni porządkowałam te setki zdjęć, które zrobiłam, więc mam nadzieję, że poczytacie o Malborku z równie dużą przyjemnością jak ja go zwiedzałam 🙂
No to od początku: tydzień temu wybrałam się do Malborka. Najśmieszniejsze, że jak już człowiek się do tego samochodu zapakował i włączył GPS, to nagle okazało się, że to wcale nie będzie tak szybko jak myślałam. Założenie było, że pewnie to jakieś 3h drogi (spod Poznania), a tu się nagle okazuje, że…. 4,5h 😛 No ale jak już się tak na ten Malbork nastawiłam to pojechaliśmy 😉 Coś tam jeszcze kojarzyłam z wycieczki szkolnej, na której byłam z 16 lat temu, więc nie mogłam się doczekać, aż znowu zobaczę te zamczysko 😀 Wiecie…moje klimaty ;))
No więc, cała wycieczka rozpoczyna się od…. kupienia biletu oczywiście 😉 Przed zamkiem jest niewielki budynek w nowoczesnym stylu, który mimo to fajnie wpasowuje się w klimacik okolicy. Tam kupujemy bilety, normalny kosztuje 39,50zł, a w cenę wliczony jest przewodnik (ok.3h zwiedzania), zamiast „żywego” przewodnika można też wybrać urządzonko ze słuchawkami, w każdym ważniejszym punkcie na zamku widoczne są pomarańczowe liczby, wystarczy daną liczbę wybrać na nagraniach i posłuchać co mają nam na ten temat ciekawego do powiedzenia ;))) My poszliśmy z miłym starszym panem, grupka niewielka, może niecałe 20 osób. W każdej chwili można też było odłączyć się od grupy i np. poczekać na następną albo po prostu pobłąkać się samemu (chociaż akurat moim zdaniem sporo się przez to traci;) Pewnie wiecie, że zamek w Malborku jest największym w Europie, więc jest co „dygać” ;D (czyt.chodzić;)
Cały kompleks zamkowy składa się z trzech połączonych ze sobą zamków (Zamek Niski, Średni i Wysoki – najstarszy). Z Przedzamcza, czyli Zamku Niskiego do Średniego wchodzimy takim drewnianym mostem.
Później wita nas ogromna żelazna krata. Pan przewodnik uparcie twierdził, że one się czasami „psują” i spadają, więc trzeba szybko przechodzić ;P

 

Może i wszyscy się zaśmiali, ale i tak chyłkiem pod tymi kratami przechodziliśmy 😛
Po tym jakże traumatycznym przeżyciu wychodzimy na piękny dziedziniec.

 

 

 

 

No po prostu zachwycające były te niewiarygodnie stare bluszcze 😉 Prawda?

 

Z prawej strony jest też wejście na tzw. Dziedzińczyk, na którym znajdziecie drzwi do sporego sklepu z pamiątkami… pod ziemią 😉 A propos podziemi, przewodnik spytał czy w zamku są lochy, odpowiedzi usłyszał różne, więc w końcu stwierdził: „a biegają tu jakieś lochy?” 😉 Więc nie, zamek lochów nie ma, stoi bezpośrednio na fundamentach.
Z dziedzińca wejdziemy też do Pałacu Wielkich Mistrzów 🙂 Tak wygląda sień. Swoją drogą, przez te nazwy człowiek się czuje jak w jakimś odcinku Wiedźmina, prawda? ;P

 

 

 Z sieni wchodzi się do Letniego Refektarza.

 

„W średniowieczu Letni Refektarz był świadkiem
wielu ważnych uroczystości i spotkań – pełnił funkcję sali audiencyjnej,
w której wielki mistrz podejmował obce poselstwa i dostojnych gości.
Dziś wiemy, że ściany sali malowane były wówczas na czerwono, a
sklepienie pokrywały bujne wici roślinne, malowane kolorem czerwonym i
zielonym. Znaczne powierzchnie prostokątnych okien wypełnione były
barwnymi witrażami, które zaginęły w czasie ostatniej wojny. Na
fragmencie ściany północnej i na ścianie wschodniej, w blendach u góry
ścian zachowały się natomiast malowidła figuralne z połowy XIX wieku,
przedstawiające kilku wielkich mistrzów i mistrzów krajowych Zakonu.” (źr.)

 

 

 

 Tędy wydawano jedzenie 😉 Czyli taka trochę stołówka ;D Nie mówiąc już o tym, że z kolei te pomieszczenie wygląda wybitnie jak Harro-Potterowe wnętrza :)))

 

 

Obok ogromnego kominka wmurowana jest kamienna kula armatnia. Według legendy tu uderzyła kula podczas
ostrzeliwania warowni w trakcie oblężenia jej przez wojska Władysława
Jagiełły po bitwie grunwaldzkiej. Kula ta miała za zadanie zniszczyć ten piękny główny filar na środku pomieszczenia, który widać na wcześniejszych zdjęciach. Podobno minęła filar na szerokość czterech palcy i wbiła się w ścianę 🙂

 

 

Z Refektarzu Letniego przechodzi się do Refektarza konwentu. Wielka podłużna sala, która służyła jako jadalnia – właściwie te długie stoły stanowią niezłą podpowiedź ;)) W tym pomieszczeniu, oprócz pięknych krzyżowych sklepień zachwyciły mnie też podłogi i zdobienia na filarach 🙂

 

 

 

 

Po wyjściu do tzw. Międzybramia możemy przejść na most zwodzony i obejrzeć sobie suchą fosę.

 

 

 

Przechodząc pod tą wieżą dostaniemy się na Dziedziniec Zamku Wysokiego. Na samym środku stoi przepiękna studnia z siedzącym na niej pelikanem karmiącym pisklęta własną krwią – w średniowieczu był to symbol ofiarnej śmierci Chrystusa. Pelikan tak mnie zachwycił, że zrobiłam mu zdjęcia z każdego możliwego konta 😉

 

 

Kilka zdjęć dziedzińca.

 

 

Tak zamek wyglądał po 1945r. Jestem pod ogromnym wrażeniem ogromu prac jakie zostały tu wykonane. Przecież to była właściwie całkowita ruina!

 

 

Na dziedzińcu na zwiedzających czeka Krzyżak, który pokazuje jak kiedyś wybijano tu monety:
„Monety wybijano w ten sposób…” (tutaj pokaz) „Duże kosztują 8 złotych, małe 6 złotych” 😛 Trochę to psuje nastrój, ale business is business ;))

 

Z dziedzińca wchodzi się na krużganki. I znowu przepiękne zdobienia i pieczęcie na sklepieniach 🙂 A na dobitkę jeszcze piękne witraże przy wejściu.

 

 

 

Co ciekawe te zdobienia na filarach, które widzicie na poniższym zdjęciu nie powtarzają się, tzn. dookoła całego dziedzińca każdy filar na krużgankach zdobiony jest inną płaskorzeźbą 🙂 Przepiękne.

 

 

Wzdłuż ścian ciągnie się też wzór z pięknych płytek w różnych kolorach.

 

 

Na krużganku jest też taka oto „umywalka” 😉 Ozdobiona ręcznie malowanymi płytkami – każda jest inna i przedstawia, którąś ze scen biblijnych.

 

 

Pierwsza płytka przedstawia Adama i Ewę, druga pewnie Kaina i Abla. A reszta? 🙂

 

 

 Z krużganków można dotrzeć do trzech ciekawych miejsc: Gdanisko, Kapitularz, Kościół NMP.
No to po kolei. Ciekawe jest, że wejścia do pojedynczych korytarzy odchodzących z krużganka były oznaczone – płaskorzeźby przy konkretnym korytarzu służyły za drogowskaz.
Widzicie tego siedzącego diabełka na ścianie? To znak do Gdaniska.

 

No to teraz się przyjrzyjcie, skrzyżowane nogi, „stękająca” mina… ;D Już wiecie co znaczy „Gdanisko”? Tak, tak, dobrze myślicie, diabełek wskazuje drogę do kibelka ;P A skrzydła znaczą, że trzeba się bardzo śpieszyć, żeby zdążyć bo korytarz ma aż 60m ;)))

 

 

 Tak wygląda te pomieszczenie, kilka takich drewnianych kabinek, w nich siedzisko znajdujące się bezpośrednio… nad czym? Pewnie wiecie z historii, że ‚wychodki’ były nad fosą, dzięki czemu wszystko leciało prosto do wody ;P Ciekawe tematy poruszam, prawda? ;D
To widok w dół z tej odgrodzonej kraty z poprzedniego zdjęcia. Wysoooko…
Następnym pomieszczeniem był Kapitularz.
„Kapitularz należał zawsze do najważniejszych
pomieszczeń w każdej wspólnocie zakonnej, jako miejsce gdzie omawiano
wszystkie istotne sprawy dotyczące tej wspólnoty. Z uwagi na stołeczną
funkcję Malborka tutejszej sali przypadło znaczenie szczególne.
Dyskutowano w niej sprawy wagi państwowej, tu zapadały rozstrzygnięcia
dotyczące całego kraju, polityki międzynarodowej, tu wybierano wielkich
mistrzów Zakonu. Wnętrze powinno było być puste, jak dziś, tylko pod
ścianami powinny dookoła być ustawione siedziska dla uczestników
posiedzeń. Ze ścian przyglądali się obradującym poprzedni wielcy
mistrzowie, namalowani w polach tarczowych między oknami.” (źr.)
Otwory w podłodze to centralne ogrzewanie 🙂 szło tędy gorące powietrze unoszące się z ogromnego pieca w pomieszczeniu poniżej. A widzicie na ścianie na końcu sali te małe prostokąciki? To był sposób, żeby nikt nie podsłuchał o czym mówi się w Kapitularzu. Za ścianą znajdował się Kościół NMP, wszystkie te śpiewy i pieśni stamtąd dochodziły przez te kwadraciki uniemożliwiając podsłuch. Ta sala ma niesamowitą akustykę, kiedy przewodnik opowiadał nam o tym na przeciwnym krańcu pomieszczenia, pod tymi otworami przyciszonymi głosami rozmawiały dwie dziewczyny, słyszeliśmy je tak wyraźnie jak przewodnika stojącego obok, więc ten patent najwyraźniej naprawdę nieźle działał ;)))
To co widzicie powyżej to Kościół NMP.
Najważniejszym elementem zewnętrznej dekoracji
był olbrzymi posąg Marii z Dzieciątkiem (ponad 8 metrów wysokości! Dzieciątko trzymane na ręku miało natomiast 2 metry, wyobrażacie sobie?),
odlany segmentami z tzw. sztucznego kamienia we wschodniej wnęce
prezbiterium. Figura była bardzo stara – wykonano około 1340 r. Obłożona była z kolorowej mozaiki. Tło framugi było złote, a obramowanie niebieskie. Całe tło obsypane było gwiazdami… Chciałabym to zobaczyć 🙂
W czasie wojny Kościół został zniszczony i oto co dziś zostało z posągu:
Ta głowa jest wielkości takiej przeciętnej Kasi – czyli ok.1,75m 😉
Z tą figurą związana jest też stara przepowiednia. Mówiła ona, iż
dopóki figura NMP będzie stała na swoim miejscu, to ziemia, której ona
dogląda będzie niemiecka. Zniszczenie figury nastąpiło pod koniec II
wojny światowej i ziemia której doglądała  – stała się
polska 😉

 

Obecnie w Kościele trwają prace renowacyjne chociaż idzie to bardzo powoli.

 

 

 

 

 

 

 

Skrzynia do zbierania datków na odnowę:

 

 

 

 

Tak to wszystko wyglądało wcześniej.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Lubicie opowieści o duchach? 😀 Na pewno tak, chyba każdy lubi 😉 No to uwaga. Do Kościoła wchodzi się przez tzw. Złotą Bramę. Zamkowi strażnicy do niebezpiecznych miejsc zaliczają jej okolice. Twierdzą, że lepiej
tam nie chodzić nocą. Były przypadki, że podczas rutynowych obchodów
„coś” wyskakiwało z ciemności i rzucało się na nich. Jednego tak złapało
za szyję, że miał potem siniaki na skórze! ;P Tradycja głosi, że jest to
miejsce średniowiecznej zbrodni. W 1330 r. został tam zasztyletowany
przez szaleńca Werner von Orseln, jeden z wielkich mistrzów zakonu.
źródło

 

W innej części zamku – na Zamku Średnim – znajduje się Wielki Refektarz, to największa sala zamku. I powiem Wam, że naprawdę jest ogromna ;)) Sala przeznaczona była na wspólne biesiady rycerzy –
gości z Europy Zachodniej, przybywających licznie, by pomóc krzyżakom w
ich walce z poganami. Obliczona była na około 400 osób. W czasach
polskich sala również służyła jako jadalnia, gdzie starosta podejmował
załogę zamkową.

 

Przy oknach wymalowane są herby sponsorów zamku.

 

 

 

 

 

Poza tymi najważniejszymi pomieszczeniami, które pokazałam Wam wyżej, jest też oczywiście mnóstwo innych, może mniej „ważnych”, ale równie pięknych 🙂

 

Poniżej mamy Komnatki Dostojników 🙂 Czyli połączony ze sobą ciąg niedużych pomieszczeń, w których mieszkały ważne szychy zakonu 😉

 

 

 

 

 

 

 

 

Z kolei ten budynek był kwaterą dla gości 🙂

 

W zamku znajduje się też wystawa bursztynów.

Na zdjęciu niżej macie genialną animację o tym jak bursztyny powstawały, na żywo wyglądało to niesamowicie 🙂

 

A tutaj kilka eksponatów:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Prawda, że piękne? Zawsze kiedy widzę takie cudeńka nie mogę się nadziwić, że ktoś potrafi stworzyć takie detale…

 

Oprócz bursztynów są też inne ciekawe przedmioty.

 

 

  Rozczytacie? 🙂 Ja próbowałam, nie dało rady ;))

 

 

Cudo!!!
Tutaj mamy zbrojownię, wystawiono tu najróżniejsze rodzaje broni, hełmów, kolczóg…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Słynna Polska Husaria 🙂

 

A to już Kuchnia 🙂 Potrawy przeznaczone na stoły Wielkiego
Refektarza przygo­to­wywano w sąsiadującej z nim od strony północnej
kuchni, której najważniejszym elementem było duże palenisko nakryte
potężnym okapem kominowym. Obok kuchni znajdowało się niewielkie
pomieszczenie kucharza i magazyn gospodarczy.
Na zdjęciu poniżej macie właśnie te palenisko, caaaały ten ogromny blat 😉 (a, no i pan przewodnik na pierwszym planie;)

 

 

 

 

„Wystawa Święci Orędownicy,
ulokowana w dawnych sypialniach klasztornych na Zamku Wysokim, jest
ekspozycją stałą, prezentującą zbiory Muzeum Zamkowego w Malborku w
zakresie rzeźby gotyckiej. Jej głównym tematem jest kult
chrześcijańskich świętych w czasach średniowiecza.”(źr.)
Ekspozycja jest podzielona na trzy sale – dormitoria. Poniżej pierwsza część.

 

 

 

 

W drugim dormitorium najważniejszym i najbardziej cennym zabytkiem na zamku jest kamienna figura Chrystusa modlącego się w Ogrodzie Oliwnym z 1390 roku.
A to część trzecia:
Ta pieczęć znajdowała się na sklepieniu wieży w Kościele NMP, który pokazywałam Wam wcześniej. Kiedy wieża się zawaliła, pieczęć spadła z (o ile dobrze pamiętam) 70m i jak widać jest zupełnie nietknięta 🙂

 

 

 

 

 

 

Mam wrażenie, że chyba nie tylko u mnie ta drewniana rzeźba wywołuje lekki niepokój… 😉
Żeby nie było, że tylko wnętrza są ładne, to tutaj możecie obejrzeć tzw. Tarasy – obszerne międzymurza wokół Zamku Wysokiego, znajdujące się pomiędzy elewacją zamku i pierwszą linią murów obronnych. No i logicznie, są cztery – po jednym z każdej strony zamku.
Na Tarasie Północnym mamy ekspozycję elementów architektonicznych, a do tego jeszcze mnóstwo kuli armatnich. Przy okazji na murze można zobaczyć co taka kula z nim wyprawiała 😉

 

 

Proszę bardzo, dziury po kulach.

 

 

 

 

To Taras Wschodni i jednocześnie cmentarz konwentu.

 

 

 

 

To Taras Zachodni.

 

 

 

Widzicie to?? 😀 Tu dla odmiany mamy trochę Narnii. Nie wiecie o co mi chodzi? No to małe zbliżonko ;))

 

 

 

 

Niestety jakoś tak pominął mi się Taras Południowy, w którym w średniowieczu znajdował się ogród różany, teraz też rosną tam róże, ale jakiegoś spektakularnego efektu nie ma.
Przed samym zamkiem akurat była jakaś wystawa zabytkowych samochodów. Chyba wiadomo dlaczego tylko jedno zdjęcie 😉

 

 

Zapomniałam wspomnieć o jednym: po skończeniu zwiedzania z przewodnikiem można się po zamku kręcić do woli aż do zamknięcia, wrócić jeszcze raz w najfajniejsze miejsca, kupić pamiątki, spróbować swoich sił w strzelaniu z łuku 🙂 Bardzo fajne miejsce :)) Ja osobiście jestem baardzo zadowolona z tego zwiedzania i myślę, że naprawdę warto jeśli się takie klimaty lubi:) Ja przez większość czasu patrzyłam „jednym okiem”, tzn. aparat w łapkach 🙂 Dziwie się, że sobie prawej brwi nie wytarłam do zera tym ciągłym przykładaniem aparatu…
W każdym razie, przez te cykanie zdjęć zostałam też nazwana „małym Japończykiem” ;P

 

 

Czasami aparat był mi odbierany dla odrobiny zdrowia psychicznego obu stron 😉 Wtedy to ja byłam na celowniku.

 

 

To tyle na dzisiaj 😉 Długo się nie odzywałam, więc walnęłam „z grubej rury” ;P
Jeśli spodobała Wam się moja relacja i chcielibyście odwiedzić Malbork, ale nie macie akurat możliwości, to bardzo polecam tę stronę: Zwiedzanie Zamku Online. Możecie tam chodzić sobie wirtualnie po całym zamku 🙂 Suuuper.
Jeśli już byliście to koniecznie podzielcie się swoimi wrażeniami 🙂 Wasze komentarze zawsze dają mi dużego motywacyjnego kopa ;))))

 

Pozdrawiam serdecznie! 🙂

9 komentarzy

  • Dorota von Cologne

    Byłam tam przed paru laty, ale tylko na zewnątrz….Teraz widzę jakie wspaniałości mi umknęły! Sam zamek robi też wrażenie. Uwielbiam takie miejsca, lubię oglądać architekturę, stare mury i przedmioty. A pokazałaś ich na prawdę nie mało! hihi! Zachwycam się urodą tych rzeczy i solidnością.To nie jest to co teraz….

    • speckledfawn

      No to koniecznie przy najbliższej okazji musisz nadrobić zaległości ;))
      Zdjęć miałam jakieś 500, więc później to ogarnąć… co, gdzie, jak się nazywało itd. Dwa dni roboty ;D ale będzie na przyszłość, zawsze mogę sobie do tego wrócić 😉 I masz rację, ta solidność to to co zawsze mnie zachwycało w takich starych miejscach.
      Pozdrawiam 🙂

  • Margo eM

    Fajna powtórka z rozrywki 🙂 Byłam tam 3 lata temu 🙂 Te same kąty zwiedzałam. Najbardziej utkwiła mi w pamięci legenda o kuli w ścianie i diabeł, który wskazywał drogę do wychodka 🙂 Cudowny jest ten zamek, czuć w nim magię, jako nieliczny zatrzymał się w tamtych czasach i taki jest cały czas, większość zamków na mazurach jest "skomercjalizowanych". Malbork zrobił na mnie ogromne wrażenie. Ale prace remontowe nad Kościołem, od czasu kiedy ja tam byłam, niewiele ruszyły z miejsca. Zamek jest na liście UNESCO. Na pewno warto go zobaczyć!

  • Anonimowy

    świetny post!!! Uważnie przeczytałam od początku do końca !!! Zaraz przejrzę całego twojego bloga! pozdrawiam i zapraszam do mnie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *