fbpx
Lifestyle,  Z życia wzięte,  zwiedzamy

Podróże moje – czyli dlaczego coś tu tak cicho ostatnio :P

 

 

A tak sobie solennie obiecywałam, że znowu będę regularnie pisać posty 😉 zaraz się luty kończy a tu tylko jeden się pojawił – na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, (a nawet pokazać!;D), że dużo się ostatnio u mnie działo przez co czasu jakoś mniej 😉 Razem z drugą połówką zwiedziliśmy kilka fantastycznych miejsc, którymi chciałabym się dzisiaj z Wami podzielić 🙂

 

Pierwszym większym wojażem był wypad do Książa na nocne zwiedzanie z duchami 🙂
Zamek oferuje taką atrakcję kilka razy do roku, my wykupiliśmy opcję z noclegiem, czyli – piątek przyjazd, zakwaterowanie, zwiedzanie okolicy (przepięknie!) i pyszna obiado-kolacja w cenie, a o 21 (latem o 23) nocne zwiedzanie zamku z przewodnikiem w grupie do 30 osób; następnego dnia w cenie śniadanko oraz możliwość wałęsania się po całym zamku i terenach do woli 🙂 Suuuper.

 

 

Jeśli chodzi o samo nocne zwiedzanie to muszę powiedzieć, że przeżycia na pewno niezapomniane 😉 już podczas zbierania się grupy przy wejściu gdzieś tam z korytarzy słychać było upiorne wrzaski 😛 i to nie z płyty – podczas zwiedzania (w ciemnościach, z latarenkami w ręku) znienacka pojawiają się duchy czarnej i białej damy – w pięknych sukniach, świetnie ucharakteryzowane i bardzo… no, głośne 😉 nagły wrzask, jęki, zawodzenia… Nie raz z uchylonych drzwi wyskoczył też jakiś upiór 😉 Wszystko zorganizowane bardzo ciekawie, fajnie też było później obejrzeć te miejsca za dnia.

 

 

Również przyległe do zamku tereny robią ogromne wrażenie, nawet o tej porze roku – latem czy jesienią musi tam być niesamowicie 😀 Przepiękny starodrzew, punkty widokowe, ogrody no i imponująca stadnina koni ze stadem ogierów – stajnie są otwarte dla zwiedzających, można wymiziać wszystkie konie po kolei, a nawet wykupić jazdę (np. na lonży czy w terenie) 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na zamku jest też sklep z antykami 🙂 jak ktoś ma kilka(naście) tysięcy pod ręką to jak najbardziej można się wybrać na zakupy, a jak nie, to zawsze można popodziwiać te cuda 😀

 

 

 

 

Wykupione posiłki jedliśmy w tej klimatycznej restauracyjce z pięknymi żyrandolami 🙂

 

 

 

 

 

W weekend walentynkowy (nota bene również urodzinki mej skromnej osoby;) byliśmy natomiast w gospodarstwie agroturystycznym w Kaźmierzewie, 20km od Ciechocinka i 40 od Torunia (bo oczywiście sam Toruń wypchany po brzegi – miejsc brak;P)

Samo gospodarstwo to przepiękny dworek zakupiony po pożarze i latami remontowany przez przeuroczą starszą parę. Cisza, spokój i rodzinna atmosfera (np.śniadania jedzone z innymi gośćmi przy wspólnym stole).

Przy okazji można popodziwiać niewielkie stadko przerażających owiec – gapiły się tak na mnie bez ruchu dobre 5-10 minut:P serio, absolutnie bez mrugnięcia ;D

 

(a w tle nadal psychotyczne owce… tytuł „Milczenie owiec” nabiera nowego znaczenia:P)

Za budynkiem można podziwiać piękny park z kilkoma małymi stawami i cudowne kamienne schody 🙂 Przy spacerach niezmordowanie towarzyszyły nam dwa psy właścicieli 😉

 

 

 

 

 

 

Huśtawka na szczycie wzgórza, no nie mogłam się powstrzymać ;D

W środku przytulne, klimatyczne wnętrza ze zbieraniną antyków z najróżniejszych krańców Polski i nie tylko (jeszcze ze świątecznymi ozdobami gdzieniegdzie;)).

 

 

 

Jednego dnia krótki wypad do Ciechocinka – bez zmian, emeryci szaleją 😉

a pozostałe dni spędziliśmy na zwiedzaniu Torunia, piękne piękne miasto 🙂
z pysznymi naleśnikami i najlepszym sernikiem jaki w życiu jadłam 😀
A! I obowiązkowa wizyta w planetarium – coś pięknego 🙂 było jeszcze lepiej niż zapamiętałam z dzieciństwa :))

 

 

 

 

 

 

 

 

W wieczór walentynkowy starówka naprawdę robiła wrażenie 🙂 magicznie!

 

 

W międzyczasie odwiedziliśmy też Czacz – miejscowość znaną z targów staroci. No i rzeczywiście staroci było sporo, gratów też, największe wrażenie robiły jednak piękne meble w całkiem niezłych cenach 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wtedy moja droga do pracy (i widok ze szkolnego okna) wyglądała jeszcze tak:)

 

 

 

Robię też postępy w dekoracji biblioteczki, niedługo podzielę się efektami bo już właściwie mam wszystko na tip top 🙂

Pozdrawiam!

12 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *