fbpx
Lifestyle,  zwiedzamy

Niesamowite miejsca – Branitz i Łęknica

 

Dzień dobry! 🙂 Na przekór obecnie panującej… zimie tej wiosny naładujmy się pozytywnie słonecznymi zdjęciami :)) Tak się jakimś cudem udało, że w weekend majowy (w niedzielę konkretnie) trafiło nam się trochę dobrej pogody 🙂 Narzeczony zrobił mi niespodziankę i wymyślił skomplikowaną wycieczkę po pałacach, której plan odręcznie przez niego sporządzony możecie zobaczyć poniżej 😛
Wyjeżdżając rano spod poznania mieliśmy mieszane uczucia bo za oknem było baaardzo pochmurno i tylko 5*C. Mimo to ruszyliśmy w drogę, a im bliżej zachodniej granicy tym robiło się cieplej i słoneczniej 😛 (bo w Niemczech to nawet pogoda lepsza!;P).
Najpierw pojechaliśmy do Tuplic (chyba, bo w którymś momencie nie byliśmy pewni gdzie właściwie jesteśmy;) Wyglądało to tak:

 

 

Dachówka już wymieniona, zaczynają remontować te cudo :))

 

 

Kolejne było Branitz kawałek za niemiecką granicą 🙂 Jeśli będziecie chcieli się tam wybrać pamiętajcie o euro (i koniecznie o drobnych na parking! My musieliśmy latać z banknotem 20EU od człowieka do człowieka pytając po angielsku czy mają rozmienić – nie mieli).
Sam pałac przepiękny, niesamowite wnętrza, a park cudownie utrzymany, no i do tego jeszcze pracownicy bardzo mili 🙂 W środku jako taki kręcący się/pilnujący pracownik był przemiły staruszek, który chyba nas sobie upodobał z okazji, że byliśmy obcokrajowcami i pokazał nam kilka rzeczy ekstra 🙂 A wszystko opowiadał nam po niemiecku, ja do niego po angielsku (który rozumiał piąte przez dziesiąte), a mój Amore nie rozumiał ani tego ani tego ni w ząb, więc było zabawnie 😛 Całe szczęście, że w sumie z 10lat się niemieckiego uczyłam, więc jakoś go tam w większości rozumiałam :)) No, ubaw był, trzeba przyznać 😉

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Później zastanawialiśmy się czy jechać do Kromlau z naszej karteczki, ale mój kierownik wycieczki nie pamiętał co tam właściwie miało być i ostatecznie ruszyliśmy do Łęknicy.
[w Kromlau miało być to:

grrrrr……]

W Łęknicy okazało się, że sam pałac jest jeszcze bardziej okazały i bogaty niż w Branitz – miłe zaskoczenie 🙂 A! Przy okazji mała anegdotka – do Łęknicy wjeżdżaliśmy od strony niemieckiej, jechaliśmy sobie ślicznym miasteczkiem, po ładnym bruku, po lewej zobaczyłam ogromną bramę do pałacu, ale że żadne auta tam nie wjeżdżały to chcieliśmy wejść stroną polską. No i mijamy bramę, jedziemy trochę pod górkę, tak że nie było widać co jest za nią. Wjeżdżamy na górę i… naszym oczom ukazuje się znak graniczny, a za nim wzdłuż drogi małe białe baraki z najróżniejszą chińszczyzną, przechadzające się podejrzane ciemnoskóre typki i generalnie niezły bajzel. W tym momencie parsknęłam śmiechem i chwilę nie mogłam się uspokoić 😛 Przejazd z Polski do Niemiec w tym miejscu jest takim kontrastem, że nie dziwią mnie te pokutujące gdzieniegdzie jeszcze opinie o Polakach 😉 Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia 😛
Ale do rzeczy. Pałac w Łęknicy leży po stronie niemieckiej, więc do zwiedzenia go potrzebne znowu będzie euro. Bezpłatnie można zwiedzać piękny, ogromny park, który my przeszliśmy tak mniej więcej bo już sam ten park byłby na większość dnia.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na koniec dnia spędzonego na chodzeniu byliśmy tak głodni, że chcieliśmy wjechać gdzieś na fajny obiad. Na Tripadvisor znalazłam kilka fajnych miejsc w Żarach, ale: pierwsze już się zamykało, w drugim nie miałam co zjeść (bo nadal wg. niektórych ryby rosną na drzewach, dzięki czemu zaliczane są jako ‚dania wegetariańskie’), więc głodni jechaliśmy kolejne 40min do Zielonej Góry gdzie wyszukałam restaurację Trattoria Pizza Pi. Było przepysznie i bardzo nastrojowo:) To kolejne miejsce, do którego chciałabym wrócić się najeść 😛

Mimo, że w tym roku majówka była w domu to jednak się udała 🙂 Było pięknie! :)) Każdemu polecam takie jednodniowe wypady krajoznawcze :))
Macie do polecenia jakieś fajne miejsca tego typu???

Pozdrawiam!

 

 

12 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *