-
Ogródek obecnie – kilka kwiatkowych nowości :)
Dawno nie było o ogrodzie, no to już jest 😉 Jak zawsze na wiosnę/lato kupuję kilka piękności do donic. W tym roku sprezentowano mi fajne drewniane donice, więc przy pierwszej okazji wypełniłam je po brzegi kwiatami – głównie żurawki w różnych kolorach 🙂 do tego szałwia (którą dość szybko trzeba było przesadzić w inną donicę bo żurawki świrowały) i czerwone kwiaty, których nazwy niestety nie zapisałam;) W drugą donicę zasadziłam śliczną tawułkę. Pojawiła się też lawenda, różanecznik i kilka nowości wiszących :)) Świetny sposób na zakrycie miejsc jeszcze niezarośniętych przez pnącza ;D A tak poza tym:…
-
Wiosna? No raczej…
_ Eh, ptaki ćwierkają jak porąbane, koty w okolicy świrują i miauczą mi pod oknem, powietrze ma ten niesamowity zapach, pszczoły uwijają się już przy kwiatach, a tu i ówdzie można natknąć się na naćpane pyłkiem trzmiele 🙂 (zdjęcie powyżej;D) Nom, czyli wiosna, wiosna na całego! I nic mnie nie interesuje, że w weekend ma padać deszcz ze śniegiem, nic a nic – jest wiosna i wszystko co mi do niej nie pasuje wypieram ze świadomości ;)) Przez dom przewija mi się sporo kwiatów maści wszelakiej, żeby jeszcze bardziej poczuć, że wreszcie idą cieplejsze dni 🙂 A na zewnątrz jeszcze weselej! 😀 wszystko tak…
-
Małe postępy tarasowe – róże już wybrane!
Czasu jak na lekarstwo, ale staram się jak mogę wykombinować trochę wolnego na grzebaniny ogródkowo-tarasowe 🙂 Dla niewtajemniczonych, niedawno skończyliśmy taras (zobaczcie tutaj) i kombinuję jak go teraz urządzić 😀 Narożnik, który chciałabym tam mieć zmaterializuję się pewnie dopiero na wiosnę, więc na razie mam tam tylko krzesło i nowy stolik z mozaiką, który później trafi do ogródka 🙂 Trzasnęłam do tego kilka kwiatków i doniczek, które już miałam, ale na jakieś poważniejsze „ukształtowania terenu” będę mogła się zabrać dopiero kiedy główny element (czyt. narożnik) się pojawi 😉 Teraz jest tak: Jednak głównym elementem wystroju będą róże 😀 Pnące róże 😉 Baaardzo…
-
Historia tarasu z piekła rodem…
Wreszcie… Po baaardzo długim czasie „bujania się” z tym wrednym tarasem, udało się go skończyć 🙂 Jego historia jest naprawdę burzliwa i może nawet nadawałaby się na film ;)) Mogę też śmiało powiedzieć, że to najdłużej przygotowywany przeze mnie post… ponad rok! 😛 Zaczęło się od tego, że w czasach kiedy jeszcze latałam sobie w warkoczykach, „fachowcy” niestety mało fachowo wymurowali taras, który zaczął się sypać zanim jeszcze był skończony. Jak widać, przez zbyt dużą ilość piasku w mieszance z cementem pod płytkami niewiele się to wszystko „kupy” trzymało ;P Płytki odłaziły, a te, które się trzymały były „głuche”. Po wielu, wielu latach takiego stanu rzeczy (bo zawsze jest…
-
I po ptokach? – czyli umilacze :)
Patrzyłam tak sobie wczoraj przez okno, deszcz, deszcz i… deszcz. Smutno, ponuro, absolutnie nie chce się nigdzie wychodzić. Coś Wam to przypomina? Mi niestety jednoznacznie, tak, tak, jesień zbliża się wielkimi krokami 😉 Pewnie zgodzicie się, że na wsi pojawienie się kolejnej pory roku jest o wiele bardziej zauważalne, niż w mieście. Dla mnie koniec lata zawsze kojarzy się ze żniwami, które widzę za oknem, zapachem zboża w powietrzu… Natomiast początek jesieni zawsze zapowiadają kwitnące wrzosy i dojrzewające brzoskwinie, a później to już z górki – złota polska jesień w wykonaniu wszystkiego co liściaste. Niniejszym chciałabym ogłosić, że żniwa skończone, a wrzosy kwitną, czyli chyba już „po ptokach” i…