
Sztokholm – jarmark i zwiedzanie miasta
Jakiś czas temu pisałam o tym, jak zorganizować sobie wyjazd na jarmark świąteczny w europejskim mieście. Planowaliśmy wtedy weekend w Sztokholmie i właśnie w poniedziałek z niego wróciliśmy! 🙂 Jeśli ciekawi jesteście co zobaczyliśmy (i czy warto), jak wyglądała podróż i jakie są moje wrażenia – zapraszam do lektury 🙂
Sztokholm – nocleg
Zazwyczaj na takie wyjazdy w kilka osób rezerwowaliśmy sobie mieszkanie, tak wychodziło po prostu najtaniej. Jednak tym razem okazało się, że Sztokholm raczej w takie noclegi nie obfituje, więc zarezerwowaliśmy pokoje w hotelu First Hotel w Brommaplan. Hotel bardzo polecam, pokoje były przytulne, fajnie urządzone, choć nieduże, a hotel znajdował się kawałeczek od stacji metra ( a nim to już wygodnie do centrum).
Sztokholm – podróż i transport na miejscu
Do Szwecji lecieliśmy tanimi liniami na lotnisko Skavsta, a stamtąd autobusem jakieś 1,3h do Sztokholmu. Bilety na autokar można kupić wcześniej przez internet, dużym plusem jest też to, że jego odjazdy są dostosowane do godziny przylotu – zazwyczaj po 20min. od przylotu. Niestety przez to, że lotnisko jest tak daleko od miasta, właściwie cały pierwszy i ostatni dzień spędziliśmy na podróży.
Na miejscu poruszaliśmy się metrem właściwie w te i we w te 😛 Sztokholm jest pod tym względem świetnie zorganizowany, a wszystkie linie są tak łatwe do ogarnięcia, że po jednym dniu mieliśmy je już obcykane 😉 Spędzając tam kilka dni najlepiej kupić kartę-bilet trzydniowy (kosztuje jakieś 50zł), można wtedy jeździć bez ograniczeń i metrem i autobusami miejskimi 🙂
Sztokholm – jarmark i zwiedzanie
Z założenia jechaliśmy do Sztokholmu na jarmark świąteczny, ale na miejscu okazało się, że akurat pod tym względem raczej jechać nie warto 😉 Jarmark w Sztokholmie znajduje się tylko w jednym miejscu – na małym ryneczku w dzielnicy Gamlastan. Byliśmy zaskoczeni, że jedzenia sprzedawali tam bardzo niewiele (a właściwie to chyba wcale), a grzane wino nie smakowało jak wino 😉 Istotną informacją może być też fakt, że jarmark zamykany był już o 18 (tak jak też wszystkie sklepy), więc wstawaliśmy wcześnie, a już o 20-21 byliśmy z powrotem w hotelu.
Na szczęście poza jarmarkiem miasto miało do zaoferowania wiele innych atrakcji 🙂 Byłam zachwycona dekoracjami ulic i samym klimatem Sztokholmu. Wszędzie widać było choinki, nawet na małych balkonach. Każda witryna sklepowa ozdobiona była gałązkami świerku, a gdzieniegdzie ustawiono ogromne podświetlane łosie i renifery 🙂 Trafiliśmy nawet na lodowisko jak z filmu wyjęte! (pierwsze zdjęcie:))
A co zwiedziliśmy w Sztokholmie oprócz szwendania się po mieście? 🙂 Bardzo, ale to bardzo polecam muzeum Vasa – ja z zasady bardzo lubię muzea, ale te konkretne zrobiło na mnie chyba największe wrażenie EVER! Jest to muzeum poświęcone statkowi króla Gustawa, który zatonął właściwie zaraz po zwodowaniu. Został wydobyty, pięknie odrestaurowany i umieszczony w specjalnie do tego wybudowanym budynku. Nie wyobrażam sobie być w Sztokholmie i nie zobaczyć tego miejsca 🙂
Statek można oglądać z kilku poziomów muzeum przy okazji czytając wiele niesamowitych ciekawostek – była na przykład rekonstrukcja bocianiego gniazda, na którą można było wejść, były zrekonstruowane na podstawie czaszek twarze załogi i ich opisy (dzięki temu w co byli ubrani i w jakim stanie były ich kości naukowcy wywnioskowali jaką pracę wykonywali na statku). Można też było przejść się po kopii pokładu (bardzo niziutki! :)). Całość zrobiła na nas takie wrażenie, że jak wpadliśmy do ogromnego sklepu z pamiątkami, zakupom nie było końca 😛
Niedaleko muzeum jest jeszcze bardzo znany i polecany skansen – tam jednak nie dotarliśmy, to chyba miejsce bardziej odpowiednie do zwiedzania w cieplejszych miesiącach 🙂
Następnego dnia na główną atrakcję wybraliśmy sobie pałac królewski. Za bilet można było obejrzeć pałac, jego podziemia i skarbiec (gdzie niestety nie można było robić zdjęć, ale te wszystkie korony…szok!).
Uwielbiam wszelkie pałace, więc właściwie reszta towarzystwa nie miała wyboru 😉 Pałac w Sztokholmie jest największym w Europie pałacem pełniącym swoją pierwotną funkcję. Komnaty robią ogromne wrażenie! 😀 No i pierwszy raz widziałam autentyczną salę tronową z prawdziwym, srebrnym tronem! Niesamowity! (jedno ze zdjęć niżej)
Ponieważ wszystkie te atrakcje były stosunkowo wcześnie zamykane, to właściwie na każdy dzień mogliśmy wybrać tylko jedną. W piątek, kiedy przyjechaliśmy do hotelu było już za późno na cokolwiek, w sobotę było muzeum Vasa i spacery po mieście, w niedzielę pałac, a w poniedziałek już o 13 trzeba było ruszać autobusem na lotnisko. Na szczęście dwa środkowe dni wykorzystaliśmy na maksa 🙂 Bardzo chciałabym do Sztokholmu wrócić w cieplejszych miesiącach i odwiedzić te wszystkie polecane parki i skansen 🙂
Spacerując po mieście prawie w każdym oknie widziałam albo te wiszące gwiazdy z Ikei albo te świeczniki, które również u nas kiedyś się w okno ustawiało. Tak mi się ten efekt podobał, że dzisiaj specjalnie wybrałam się do Ikei, żeby sobie taką gwiazdę kupić, a tam… wykupione! :/ Musiałam posiłkować się allegro, trochę przepłaciłam, ale gwiazda będzie 😉
Utwierdziłam się też w przekonaniu, że okno bez firany jest dużo fajniejsze 😛
No, to tyle z moich wrażeń 😉 Obejrzyjcie sobie jeszcze poniższe zdjęcia – zachwycały mnie te wszystkie małe, klimatyczne restauracje i kawiarnie i to jak tętniły życiem o każdej porze 🙂
Pozdrawiam!


14 komentarzy
Emilia
Piękne zdjęcia 🙂 bardzo klimatycznie wygląda w nich miasto. Ale to zamykanie wszystkiego o 18, to jakoś dziwne jest 😛 szczególnie dla mnie, człowieka zza morza 😛
To, że wino nie smakowało, jak wino wcale mnie nie dziwi 😀 w końcu to Szwecja 😛
Bardzo dziękuję za wirtualną podróż, byłam bardzo ciekawa, jak wypadł Sztokholm w okresie zimowym 🙂
Zmartwiłaś mnie, że te gwiazdy już wyprzedane w ikei, bo moja już goni ostatkiem sił i myślałam, że na wyprzedażach po świętach upoluję za grosze nową. No trudno, najwyżej skleję na przedarciach 😛
Ja dwa lata temu zachwyciłam się niemieckimi gwiazdami świątecznymi, ale na razie jeszcze nie udało mi się takiej upolować —> Herrnhuter Stern (google grafika).
pozdrawiam
SpeckledFawn
Godzinami otwarcia byliśmy mocno zdziwieni, w sumie otwarte po 18 były tylko wszelkie supermarkety (Coop ratował życie 😜).
Grzane wino, mimo,że nie smakowało jak wino, smakowało wszystkim bardziej niż te normalne (szczególnie mi – nie piję alkoholi, fuuu 😉). Człowiek niby wiedział,że Szwecja i alkohol jest ograniczony, ale jakiż ja miałam ubaw kiedy towarzysze podróży wybrali się pierwszego wieczoru do sklepu i chcieli kupić piwa 😂 Jeden wziął szwedzkie w puszcze marudząc, że to 3%, mój mąż natomiast się wycwanil i stwierdził,że bierze Heinekena bo to normalne piwo… Mina bezcenna kiedy w hotelu doczytal, że też nie ma więcej niż te 3%. Jeszcze zabawniej było kiedy następnego dnia z samego rana ustawili się pod monopolowym i czekali na otwarcie 🤣 Razem z tymi wszystkimi lokalnymi menelkami 😝
Ale poza tym, szczerze powiem,że póki co Szwecja (czy raczej Sztokholm) to jedyne miejsce, o którym pomyślałam,że mogłabym tam mieszkać 🤔 Pomijając to,że tak ładnie tam, podobała mi się organizacja (ale nie taka irytująco niemiecka), otwartość ludzi, jakiś taki wyczuwalny spokój i poczucie bezpieczeństwa na ulicy 😜
Emilia
Kubeczki z ptaszkami są przecudne 🙂
SpeckledFawn
Wzdychałam, ale cena mnie odstraszyla 🤦♀️ Kupiłam sobie za to pięknego rzeźbionego ręcznie w drewnie rudzika 🙂
Sylwia R
Szkoda, ze u mnie w okolicy nie ma takich jarmarkow. Z checia bym sie tam wybrala 🙂
SpeckledFawn
może w trochę dalszej okolicy, ale na pewno jakieś są 🙂 Teraz właściwie każde miasto organizuje jarmarki, te mniejsze co prawda na jeden weekend, ale większe często przez cały miesiąc 😉
Anna
ale pięknie to wszystko wygląda! 🙂
wielopokoleniowo
Z przyjemnością odwiedzę kiedyś to miejsce 😉
Asia
To muzeum statku przypomina bardzo muzeum Fram z Oslo.
SpeckledFawn
Oslo też rozwazalismy, dobrze wiedzieć, że tam też jest coś takiego 🙂
Pingback:
czerwonafilizanka
Piękne zdjęcia, wyjątkowe miejsca. Jarmarki bardzo lubię bo można ciekawe rzeczy na nich wynaleźć:)
Olga
Ja też zwiedzałam Sztokholm w tamtym roku (chociaż w zupełnie innym stylu).
Było bardzo backpackersko 😛
Pingback: