fbpx
nasz dworek

Dziennik budowy cz.6 – drzwi i okna.

Ostatni post z serii Dziennik budowy pojawił się w październiku 🙂 Od tej pory oczywiście niewiele się działo przez całą zimę. Prace ruszyły z kopyta z połową marca, kiedy to pojawiły się na budowie nasze wymarzone, białe okna 🙂 Niestety nie obyło się bez problemów (i to sporych!), ale o tym już poniżej.

Okna i drzwi

Okna robiła nam mała, rodzinna firma z wieloletnią tradycją (wstawiali okna jeszcze w domu moich rodziców 30 lat temu!). Chcieliśmy okna drewniane i, co ciekawe, okazało się, że w naszym przypadku będą tańsze niż okna plastikowe ze względu na nietypowe wymiary. Nie powiem, to była miła niespodzianka.

Po bardzo długich przemyśleniach i przejrzeniu mnóstwa zdjęć w internecie, zdecydowaliśmy się na okna białe. Ciemne drewno tez wyglądałoby fajnie, ale wydaje mi się, że wewnątrz będą dawały piękny efekt. Ze względu na trwałość zdecydowaliśmy się na trochę droższy od sosny mahoń. Okna miały mieć delikatne zdobienia na środkowej ramie (widoczne na zdj.powyżej).

A! Pamiętacie te klamki, które kupiłam do okien już w zeszłym roku? 🙂 Ich zakup rozłożyłam sobie na dwie partie (druga w styczniu) ze względu na ich niemałą cenę. Po zamontowaniu muszę stwierdzić, że to była doskonała inwestycja. Zdecydowanie robią robotę, zwykłe plastikowe klamki w ich miejsce zupełnie by nie pasowały.

zdjęcia ‚przed’ i ‚po’ 🙂

Okna – nie obyło się bez problemów!

Jak to na budowie, nie obyło się niestety bez problemów. I to całkiem zaskakujących. Wyobraźcie sobie nasze zdziwienie kiedy przejeżdżając wzdłuż domu zobaczyliśmy, że okna w wykuszu są…30cm za krótkie! Zobaczycie to na zdjęciu poniżej, po lewej.

Stolarze jakimś cudem zrozumieli, że w tym miejscu będzie… kuchnia :/ No i zmniejszyli okna tak, żeby zaczynały się przy blacie. Nie powiem co sobie wtedy myślałam, dość powiedzieć, że chyba nigdy tak zdenerwowana nie byłam. Miały być piękne, strzeliste okna. Niestety, nie było mi dane. Od razu powiedziałam, że absolutnie nie może tak zostać. Miałam, więc do wyboru albo je opuścić i zakleić otwory nad nimi albo opuścić i dorobić małe okienka powyżej. Na zdjęciach widzicie moje profesjonalne wizualizacje 😉

Ostatecznie zdecydowaliśmy się na opuszczenie okien i zaklejenie styropianem dziur nad nimi. Bałam się, że takie doklejanie mniejszych okienek i w cieńszej ramie będzie jednak widoczne. Jest całkiem ok, chociaż nadal szkoda mi trochę tego efektu, który chcieliśmy osiągnąć.

1. gabinet męża i okno do przesiadywania// 2. drzwi na taras// 3. wykusz ze zmniejszonymi oknami.

Drzwi pasujące do dworku

Ależ ja się nazastanawiałam nad tymi wszystkimi drzwiami! 😛 Pierwotnie wyjście na taras miało być typowym oknem tarasowym. Zdecydowałam jednak, że wolę coś bardziej klasycznego. Rozrysowałam stolarzom duże, przeszklone drzwi z pasem drewnianych paneli na dole i nieruchomymi przeszkleniami dookoła. To był strzał w dziesiątkę 🙂 Te drzwi widzicie na pierwszym zdjęciu tego wpisu i na tym powyżej.

Drzwi boczne miały mieć klasyczny wzór i świetlik na górze jako, że kotłownia, do której prowadzą nie ma okna. Wyszły piękne 🙂

Oczywiście o największy ból głowy przyprawiły mnie główne drzwi! Wzór rozrysowałam znowu na podstawie wieeeelu przykładów drzwi dworkowych jakie obejrzałam w googlach. Problemem był kolor. Chciałam coś bardziej oryginalnego niż tradycyjny brąz czy biel. Nie byłam tylko pewna czy chcę coś jasnego czy ciemniejszego 😛 Wyboru wśród jasnych zbyt dużego nie było, więc ostatecznie zdecydowałam się na ciemną zieleń.

Wyszły genialne! 😀 I są tak niesamowicie grube i solidne, że naprawdę pomyślałabym, że ktoś mi je podrzucił z jakiegoś dworu 😉

Podsumowując ten etap – jestem bardzo, bardzo zadowolona. Okna i drzwi są piękne i trochę smutno tylko przez te zmniejszone okna w wykuszu, ale myślę, że po czasie nie będę już na to zwracać uwagi.

Ocieplenie lukarn

Powtórzę się – jak to na budowie, problemy się zdarzają. Niezłą wpadkę zaliczyliśmy przy ociepleniu lukarn, czyli okien na dachu. Muszą być zrobione na gotowo (z tynkiem) przed położeniem dachówki. Mieliśmy do nich zaklepaną ekipę od zeszłego lata. Polecił ich nasz kierownik budowy, widzieliśmy też dom, który właśnie skończyli. Wydawało się, że będzie dobrze.

No właśnie, wydawało się. Pominę już milczeniem fakt, że te cztery okna robili we dwóch całe dwa tygodnie. Kiedy skończyli i przyjechaliśmy na budowę od razu w oczy rzuciły nam się… łuki zamiast kątów prostych! Po sprawdzeniu poziomicą i miarą okazało się, że absolutnie w żadnym miejscu nie jest prosto. Do tego ocieplenie nachodziło na ramę okna w jednym miejscu na 2cm, w innym na więcej. No masakra. Do tego tynk był źle zatarty (miał być gładki, a wyszły grudy), a okna w niektórych miejscach były ubabrane różową pianką, której nie da się zmyć!

Najpierw, po rozmowie z szefem tych dwóch (który w tym czasie dokańczał gdzieś jakąś łazienkę), ustaliliśmy, że to on osobiście to wszystko poprawi. Po kolejnym dniu myślenia nad sytuacją zdecydowaliśmy jednak, że poszukamy kogoś nowego. Małżonek zadzwonił do murarzy (a ich praca była pierwszorzędna) i jeszcze tego samego dnia udało mu się spotkać na działce z szefem firmy, która zajmuje się tylko tynkami (robią np.kamienice w Poznaniu). Stwierdził, że nie ma innej możliwości tylko to wszystko zerwać i zrobić od nowa. Całe szczęście, że się tego podejmie i nie musimy się już martwić co dalej.

Inne prace

Podczas tych wszystkich dramatów trwała też spokojna praca dużej firmy z Zielonej Góry, która zrobi nam całą hydraulikę, ogrzewanie podłogowe i pompę ciepła. Pracowało ich przez kilka dni czterech na raz. Teraz co któryś dzień przyjeżdżają pojedynczo dokańczając ostatnie prace hydrauliczne.

Cały ostatni tydzień pracują też elektrycy (z czego jeden to mój prywatny wujek;)). Polecani i z ogromnym doświadczeniem. No i dokładni czasami, aż do przesady 😛 Musiałam przeryć cały internet w poszukiwaniu kwadratowych puszek do moich włączników, bo stwierdzili, że absolutnie nie będą nacinać okrągłych, żeby pasowały do włączników. Jeśli te, które zamówiłam nie będą pasować, to chyba sama pod osłoną nocy ponacinam te okrągłe 😉

Ostatnią ekipą, która już prawie skończyła jest firma od wentylacji. W czasie projektowania domu byliśmy zdecydowani na rekuperację, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na tzw. wentylację hybrydową, która jest pewnym połączeniem rekuperacji z tradycyjną wentylacją grawitacyjną. Właściwie to posiada same plusy obu systemów bez ich minusów. I wychodzi zdecydowanie taniej 🙂

Po skończeniu elektryki przyjdzie pora na tynki wewnątrz, później styropian na wylewce, wylanie posadzki i prace nad podłogówką. A ja już siedzę i myślę nad urządzaniem 😛

Pozdrawiam!

10 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *